"Mam dwie czerwone linie". Nawrocki o nowych ambasadorach

"Mam dwie czerwone linie". Nawrocki o nowych ambasadorach

Dodano: 
Bogdan Klich
Bogdan Klich Źródło: PAP / Paweł Supernak
Prezydent-elekt zapowiada otwartość na współpracę z rządem, ale jednocześnie jasno wyznacza granice – zwłaszcza w obszarze polityki zagranicznej.

Krystalizuje się wizja prezydentury Karola Nawrockiego. Od kilku dni opinia publiczna poznaje nazwiska przyszłych współpracowników prezydenta-elekta oraz jego opinie dotyczące m.in. współpracy z rządem, inicjatywy ustawodawczej czy polityki zagranicznej. Do ostatniego zagadnienia nawiązał w najnowszym wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", gdzie udzielił wypowiedzi dotyczącej kwestii mianowania ambasadorów.

Nawrocki: Nie pozwolę podważać konstytucyjnych prerogatyw prezydenta

Można odnieść wrażenie, że prezydent-elekt z optymizmem podchodzi do przyszłej współpracy na linii Pałac Prezydencki – Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jednak nie zamierza działać w sposób bezkompromisowy.

– Jest szereg spraw w polityce zagranicznej, w których widzę pole do współpracy. Nie pozwolę podważać konstytucyjnych prerogatyw prezydenta w mianowaniu ambasadorów – podkreślił Nawrocki na łamach "DGP" i zapewnił, że zamierza zaproponować spotkanie z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, aby – jak to określił – "załatwić sprawę nominacji ambasadorskich".

Stanowcze "nie" dla Klicha i Schnepfa

Karol Nawrocki przyznał, że zapoznał się już z rządową listą zawierającą propozycje ambasadorskie. Podkreślił, że jest na niej wielu dyplomatów i ekspertów, których miał okazję poznać jako prezes IPN czy dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, i których bardzo ceni. – Nie chcę wymieniać ich nazwisk, żeby im nie zaszkodzić, ale to wysokiej klasy specjaliści, którzy dobrze reprezentowaliby nasz kraj – zapewniał.

Jednocześnie podkreślił, że obecnie osoby te są "zakładnikami Klicha i Schnepfa", których kandydatur broni minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. – Mam dwie czerwone linie: Ryszard Schnepf i Bogdan Klich. Nie odpuszczę, bo wiem, że obaj panowie nie są w stanie służyć Polsce godnie. Wstydem jest, że ktoś wpadł w ogóle na pomysł, aby wysunąć ich kandydatury – uzasadniał prezydent-elekt i zadeklarował, że jeśli minister Sikorski wycofa ich nominacje, to widzi pole do porozumienia.

Skąd taka niechęć?

Karol Nawrocki, nie przebierając w słowach, uzasadnił swój sprzeciw wobec Bogdana Klicha, który obecnie pełni funkcję chargé d’affaires w Ambasadzie RP w Waszyngtonie. Powiedział wprost, że "po tym, jak Bogdan Klich ubliżał Donaldowi Trumpowi, nie ma możliwości, żeby został ambasadorem".

Odniósł się w ten sposób do głośnej sprawy obraźliwych wpisów pod adresem obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, które w 2022 roku Klich publikował na platformie X. Nazywał w nich prezydenta USA "niezrównoważonym i nieszanującym demokracji politykiem". Klich zarzucał również Trumpowi, że ten jest "marionetką Putina", która "podałaby mu na tacy całą Ukrainę".

To wszystko nie przeszkodziło jednak, aby Klich został kierownikiem polskiej ambasady w Waszyngtonie. Wcześniej został zaaprobowany przez sejmową komisję spraw zagranicznych jako kandydat na ambasadora RP w USA i otrzymał zgodę strony amerykańskiej na objęcie placówki (jeszcze za prezydentury Joe Bidena). Nie otrzymał jednak nominacji prezydenta Andrzeja Dudy.

Podobnie wygląda sprawa Ryszarda Schnepfa, który aktualnie pełni funkcję chargé d'affaires w Republice Włoskiej i Republice San Marino. Dyplomacie zarzuca się obraźliwe wypowiedzi dotyczące polskich wojsk obrony terytorialnej, w których miał nazywać służących w nich żołnierzy nacjonalistami. Nie bez echa pozostają także kwestie biograficzne, z których wyłania się budzące kontrowersje pochodzenie byłego ambasadora RP w USA.

Czytaj też:
Nawrocki: Podpiszę ustawę wprowadzającą 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku
Czytaj też:
Nieoficjalnie: Drugi "polityk PiS wagi ciężkiej" u boku Nawrockiego

Opracowała: Alina Piekarz
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna / Rzeczpospolita
Czytaj także