Wielka Brytania przenosi dodatkowe zasoby wojskowe, w tym myśliwce, na Bliski Wschód, aby zapewnić wsparcie awaryjne w całym regionie – przekazał premier Keir Starmer w sobotę. Polityk rozmawiał z dziennikarzami w drodze na szczyt grupy G7 w Kanadzie.
Wielka Brytania ma już myśliwce na Bliskim Wschodzie, które są tam w ramach operacji przeciwdziałania zagrożeniom w Iraku i Syrii. Dodatkowe załogi rozpoczęły przygotowania do rozmieszczenia w piątek rano, gdy stało się jasne, że sytuacja w regionie się pogarsza – poinformował rzecznik premiera Starmera. Rozmieszczono kolejne samoloty do tankowania z brytyjskich baz, a dodatkowe myśliwce zostaną wysłane w najbliższym czasie.
Atak na Iran
Izrael, w wyniku ataku na irańskie obiekty nuklearne, wyeliminował szereg wysokich rangą urzędników wojskowych i czołowych naukowców zajmujących się energią jądrową. Jak podały media, w uderzeniach zginął m.in. szef sztabu generalnego irańskich sił zbrojnych, generał dywizji Mohammad Baghri.
W odwecie Iran wystrzelił rakiety balistyczne w centralną siedzibę Sił Obronnych Izraela w Tel Awiwie. Jak relacjonowały media, pocisk trafił w jeden z budynków kompleksu, powodując znaczne szkody.
Pojawiły się informację, że w sobotę wieczorem Izrael ponownie zaatakował Iran. Irak wezwał USA do powstrzymania Izraela przed wykorzystywaniem irackiej przestrzeni powietrznej do ataków na Iran.
"Rising lion"
Tymczasem portal Axios opisuje, że pomysł przeprowadzenia operacji jednocześnie wymierzonej w irański program rakietowy i nuklearny narodził się po tym, jak Iran zaatakował Izrael w październiku. To wówczas Netanjahu miał nakazać służbom wywiadowczym rozpoczęcie planowania.
Izrael przygotowywał się do ataku nawet wtedy, gdy prezydent Donald Trump dążył do zawarcia porozumienia nuklearnego. Służby od miesięcy zbierały dane wywiadowcze oraz przeprowadzając ćwiczenia. Ostatecznie misja otrzymała kryptonim "Rising lion" i została przeprowadzona.
Czytaj też:
"Teheran spłonie". Szef izraelskiego MON grozi władzom Iranu